czwartek, 24 października 2024

 Palącą potrzebę mam wciąż sklejać rozkruszone wątki,

z naciskiem nadal pytam o przyczyny i początki,

zrozumieć i objąć chcąc to co niepojęte,

bo "właśnie, że ja" skończę, co zostało zaczęte.

Rozsiąść się nie mogę i odpocząć choć na chwilę,

bo we mnie buzują te wspomnienia i krotochwile.

A kiedy za nos i ogon siadam siebie na rzeczonej ławce,

widzę jak po niebie płyną leniwie puchowe latawce.

One zdają się nie mieć z pogodą problemu,

po prostu są, składając się z wodoru i tlenu.

I to wszelkie pretensje w głowie zatrzymuje,

bo jak szukać tego, co się przed nosem znajduje?