czwartek, 31 października 2024

Pukając do bram nieba,

Strach zostawić trzeba

Za bramą. 

...

W świetle wiecznego słońca, 

Bez początku i końca, 

Rozciąga się horyzont zdarzeń. 

czwartek, 24 października 2024

 Palącą potrzebę mam wciąż sklejać rozkruszone wątki,

z naciskiem nadal pytam o przyczyny i początki,

zrozumieć i objąć chcąc to co niepojęte,

bo "właśnie, że ja" skończę, co zostało zaczęte.

Rozsiąść się nie mogę i odpocząć choć na chwilę,

bo we mnie buzują te wspomnienia i krotochwile.

A kiedy za nos i ogon siadam siebie na rzeczonej ławce,

widzę jak po niebie płyną leniwie puchowe latawce.

One zdają się nie mieć z pogodą problemu,

po prostu są, składając się z wodoru i tlenu.

I to wszelkie pretensje w głowie zatrzymuje,

bo jak szukać tego, co się przed nosem znajduje?



 Pod niebieskimi baldachami nieskończonego błękitu,

kiełkuje myśl pełna zachwytu.

W błękitnej toni zanurza korzenie,

Nie śpi, nie mówi, nie je.

Oczarowana patrzy na czerwone słońce,

wielkie i gorące.

W jego promieniach pragnie się spalić,

niczego nie chcąc ocalić.

Życzenie staje się rozkazem.

W wiecznym płomieniu spojeni,

goreją na zawsze razem,

Pan i jeden z jego cieni.

20.08.2024 r.

 I Bóg do mnie rzekł:

"Jesteś moja na zawsze".

I porwał mnie w przestworza i w stany nieważkości.

A potem delikatnie odstawił mnie na ziemię i powiedział:

"Uczyń ją swoją przystanią".

I tak uczyniłam.

03.01.2024 r.