Każdy mój krok wybrzmiewa osobistą historię.
Każdy ruch dłoni, skręt karku, skinienie głowy to opowieść o mojej drodze.
Na moich barkach drzemie wstyd,
drapie mnie boleśnie w kark, gdy chcę wyprostować plecy, podnieść głowę.
Opór trzyma mnie za ramiona,
tańczy ze mną taniec pełen przemocy, narzucając rytm.
Kiedy widzę obcą twarz opuszczam wzrok - za rzęsy ciągnie mnie strach.
Kiedy się uśmiecham smutek podciąga kąciki moich ust.
Moja klatka piersiowa zapada się od ciężaru wbitej w nią pięści.
W moim brzuchu na wylot przebita dziura mówi cicho, kurcząc się "To przecież ja".
Moja miednica wyrywa się do przodu prezentując agresywnie swoją pustkę.
Zesztywniałe nogi człapią ze starczą powolnością, jedna za drugą.
Ale kiedy na Was patrzę, gdy się rozglądam, moje oczy po prostu są.
Kiedy patrzy ten kto rozumie i strach i wstyd i opór i agresja i ociężałość i niemiłość śpią.
On szepcze mi do ucha: "To Ty. To nie zaświaty. To krew z krwi, ciało z ciała. To TY. Przyjmij mnie. Kocham Cię. TO TY."
To Ja.