czwartek, 30 listopada 2017

A ja chcę się sprzedać.
Za darmo oddać,
poświecić i zgasnąć.
Weź mnie, proszę!
Postaw gdzie chcesz,
I patrz jak marnieję, jak więdnę.
Kurczę się od samej myśli,
że mnie pożądasz i mną zarządzasz.
I masz moje przyzwolenie.
Niech się stanie.
Niech stanie się to co od miliona
Lat wkoło się kręci.
Niech każda z nas z głodu skona,
Bo za to ludzie stają się święci.
Ciebie wołam, do ciebie krzyczę,
Powstań!  Przybądź!
Piękna i mocna.
Ty co gwiazdom mówisz dobranoc,
I czasem mnie za rękę prowadzisz.
Ty co mówisz gdy śpię.
I tańczysz, gdy ja mam nogi z soli.
Ty co wiesz jaki jest sens,
I gdzie kończy się  łańcuch niewoli.
Co mi jesteś przyrodzona, a jednak zabrana.
Ty co tworzysz z pajęczyn utkane piosenki.
Przybądź, wołam. Daj mi żyć. Ukochaj mnie w swojej pamięci.

30.11.2017


czwartek, 23 marca 2017

A kiedy myślom krzykliwym nakaże zamilknąć,
kiedy nie będzie już nic do roboty,
zjawi się Wszechświat we własnej osobie,
i będziemy się śmiać jednym głosem, z mojej głupoty.
[19.03.2017 r.]

czwartek, 9 lutego 2017

Poczuj się ze mną bezpiecznie,
poczuj jak bardzo Cię kocham,
poczuj jak patrzę na Ciebie,
nie wstydzę się, nie winię, nie rozliczam.
Jesteśmy tym samym, jesteśmy jednością,
więc nie mogę podzielić się z Tobą niczym, poza miłością.
Nie usłyszysz z mych ust słowa nagany,
nie odczujesz myśli skrzywionych.
Dam Ci wszystko, bo niczego mi nie brakuje,
i poznasz jaką obfitością Ty sam jesteś.
Przyjdź utulić się w moich ramionach,
Siło, co nie znasz ograniczeń i czasu.
Znajdziesz mnie pośród hałasu,
w wieczności co była, jest i będzie między dźwiękami.
Jam jest Prawda, co stoi przed Tobą,
zamglona oparami niewyraźnych obrazów.
Mgła zawsze opada, lecz nie musisz czekać, aż zmieni się pogoda.
Siło, co nie znasz ograniczeń, Ty jesteś nagrodą.

(09.02.17 r.)








Wiosna
Spring is humming, spring is coming. You can’t stop her when she’s calling.

Na świat wystawiam nagie tkanki.
Uwielbiam poranki.
(01.05.11r.)

Libertas inaestimabilis res est”
I spadł deszcz na suchą jak pustyni piasek skórę.
Obudził ją po wyczekiwanym długim śnie.
Z kurzu zaprzeszłych dni obmył czule,
bo wszystko względne, jak i czas,
o czym ona wie.
Usiana bruzdami ziemia się wygładziła.
A przecież wystarczyłaby odrobina wody.
Chociaż i tak o opadach zadecydowała jakaś dziwna siła.
Zakwitły ogrody.
  (17.07.10r.)


...
Hebanowe włosy Królowej Krótkich Nocy,
wplątane w pulsujące ciało.
Mantry swoje nucą zielone kłosy.
Co było zbyt ciężkie uleciało.
Tego roku żniwa nie doczekały ciepłego miesiąca.
Gonię ją wśród gęstych traw,
które zdają się nie mieć początku ani końca.
Bo tu się zbiera kosze pełne prawd.
(05.04.10r.)

...
Noc spieczone słońcem usypia umysły.
Coraz ciszej i ciszej.
Wokół tylko ciemności muzyka,
kołysze podrażnione zmysły.

Granat nieba spada na głowę,
wraz z nim malutkie świetliki.
Z nami zasypia miasto,
gasną ostatnie płomyki.

Rozpływa się świat w krainie czarów,
Rozmywa się rzeczywistość.
Wszystko nabiera innych rozmiarów,
kot staje się lwem i odwrotnie.

Uwalniają się myśli, uciekają i marzenia,
wreszcie jestem wolnym człowiekiem.
Znikają grzechy, znikają przewinienia,
zelżały pęta dnia...

...Płynę pierzastą łodzią,
wśród oceanu nieskończnego błękitu.
Moimi drogowskazaim gwiazdy,
wiatry mi sprzyjają.
Płynę do celu, którego nie znam,
lecz podróż moją nagrodą.
Jak dzielny kapitan trzymam ster swego okrętu,
otoczona nieznaną wodą.
(28.05.05r.)






...
Sierść na plecach mi się jeży,
bo pod skórą stado zwierzy.
Niespokojni, wciąż niewinni,
wolni dzicy wojownicy.
(12.10.12r.)

...
Szeptem zdobywaj.
Nie krzykiem, natarciem,
lecz cichą rozmową mnie głaszcz.
Niech głos Twój kojący,
będzie jak prosta,
niech końca, początku mu brak.
I pewny bądź mówiąc,
i nie przestawaj,
nawet gdy milczę, bo to znak,
że słucham, uważam,
przestaję się bronić,
bo pozwalam szeptać Ci tak.
(29.08.11r.)

Lato
Summer squeezes harvest hard, in June youth needs no guard.

Babie lato i rosa,
wlazły mi do nosa.
Więc smarkam lekkimi snami,
sukienkami, szminkami, miłostkami.
(06.05.11r.)

...
W tubylczym pląsie,
rozanielone białogłowe,
z szeptów swych uwiły wieńce,
co przez wiatr niesione.
Dobra noc przytuli i zatrze znamiona,
bo Matka nie odrzuci, gdy dziecię woła.
Dobra noc przytuli i zatrze znamiona,
bo matka nie odrzuci, gdy dziecię woła”.
(21.06.12r.)


Vita Citro sinense est”
Spływa po brodzie, kapie na ręce.
Gęstą krew tłoczy zdyszane serce.
Przez grube zwoje, niewidoczne powłoki,
wgryzam się w najsłodsze Twoje soki.
(17.06.12r.)

„Carpie zjem (z czekoladą)”
Usta pełne mam słodyczy,
takam twarda w swej miękkości.
Żąda, nagli – niechaj krzyczy!
Jam zastała w obecności.
(26.05.12r.)

...
Nieba łan w ogniu stoi.
Po strunie spływa gęsta chwila,
co, czy to krok czy mila,
żar ugasi.
(18.09.11r.)


...
Jam naczynie co napełnić się nie może.
Co pod ręką masz, wlej we mnie Boże.
(05.08.11r.)

„Fide et amore”
W mojej ciasnej głowie zduszony początek i koniec.
Poza jej rozmiarem, nad nieogarnionym obszarem, unosi się magia.
(30.06.12r.)

...
Zapada zmrok, przychodzi chłód.
Nad głową sen zamyka muślinowe płatki.
Szept stu mórz, ruch astralnych ciał.
Bezkształtne cienie, granatowe zagadki.
Puchawce – dmuchawce, próżniowy stan,
mleczne po bezdrożach spacery.
Intymne z drugim ja sam na sam.
Kloszardowe gwiezdne podróże.
(25.03.10r.)


Jesień
Fall is hunting, she’s a thief. She will leave you one dry leaf.

Zamknij drzwi.
W przeciągu drzewa gubią liście,
i czarujące niegdyś korony,
stają się jakieś takie zbyt oczywiste.
(17.10.10r.)

...

W bawełnianą do kostek koszulę wtulona,

co od zawsze wraz ze mną rośnie,
z naparem w dłoni obserwuję,
cóż wyczynia pogoda rozstrojona.
Doświadczone słoty, chłody przenikliwe,
młode burze, babie lato,
silą się, prężą, zapamiętale wiją, po tylko by być przez chwilę.
I tak się zastanawiam,
czy w oczach postronnego obserwatora wyglądamy równie zabawnie,
zmagając się do czasu, kiedy każdy z nas, o co walczył bez opieki zostawia.
(09.05.10r.)




...
Postawiłeś przede mną drzewo,
a na nim klucze,
jeden dziwniejszy od drugiego.
Okrutne są Twoje zabawy.

Ene due rike fake.
Torba borba ósme smake.
Eus deus kosmateus,
i morele baks.
Deus eus złośliweus.
Torba borba homo trąba.
Ene due Bóg ma rułe,
a fake wieczny pax.
(02.09.10r.)







Nie popędzaj mnie.
Na dnie czarnego oka,
utknął atom przegrzany.
Chaotyczna kuleczka,
dziko obija się o ściany,
Nastała cisza.
Ulicą Krakowską sunie szczupła, niewysoka,
jednooka czarnooka.
(15.10.10r.)

A fructibs eorum cognoscetis eos”
Wkładałam na siebie tysiące skór.
Wszystko – pusty zbiór.
    (18.12.11r.)


 ...

 Kto czyta, tekst tworzy,
jak patrzy, tak widzi.
My ludzie chorzy,
namacalni a nieprawdziwi.
(21.05.12r.)

...
Zarośnięte totemami,
betonowe origami.
Hetero i homo,
super size łono.
(01.08.11r.)

...
Próżno szuka próżne oko,
Opróżnione wszystko to, co za wysoko.
(15.03.11r.)



...

Świetlane sekundy, świetlne wieki.
Uszy zalane złotem,
kurzem sklejone powieki.
Zmiennocieplność zmiennych ciał.
(05.12.10r.)









„Kilimandżaro”
Cholera znowu chybiłam!
Już myślałam, że z popiołów diament wyłuszczyłam,
a tu zwykle szkiełko, co chwilę pobłyszczało.
Mało mi! Mało mi! Mało!

Jestem w końcu Kilimandżaro.
Niby taka sobie górka, a można stać się jej ofiarą.
Powinnam umieszczać tablice z ostrzeżeniem:
„Uwaga grozi śmiertelnym porażeniem”.

Jakaś jałowa epoka.
Wymyśliły sobie panny rycerza i smoka,
a tu niestety same spłoszone strusie,
własnoręcznie wykastrowane przez nadgorliwe mamusie.

Bardzo mi przykro kochane ptaszęta,
ale nie będę udawać, żem bardziej niż w rzeczywistości niedorozwinięta.
Skoro mała ja jestem zbyt dużym wyzwaniem,
energię swą skieruję na alternatywy szukanie.
(14.12.09r.)

Winter

Winter freezes the warmest heart, what she touches is torn apart.


...
Na otwartej przestrzeni, w otwartym czasie,
stado rozpasanych myśli się pasie.
(03.05.11r.)

...
Wewnątrz płynne mam bezmiary,
czarne dziury, białe szpary.
Są pustynne zakamarki,
kwarki, karły i kwazary.
(09.06.11r.)

„Ab ovo ad ovo”
Odkleiłam się od Świata.
Spadając w niepewność,
uświadamiam sobie,
że przecież potrafię latać.
(21.03.12.)

...
Niebieskim ptakom, niebieskie sny.
Od nich wara!
Wiara – przywara, ale skrzydłom daje zryw.
Z ptasich głów wyrwane żywcem słowa,
nieznośnie lekki tkają byt,
w który czasem zapętli się noga,
gdy stąpa nieuważnie zbyt.
(26.02.11r.)

...
Po co Ci te przyrosty?
Odkręcę śrubki, zbędne człony,
byś był nowonarodzony.
Lekki i prosty.
(10.03.12r.)






„A.C. Caecus”
Czy słyszysz tę ciszę, co Ziemią kołysze,
leniwie w palach obraca?
Czy widzisz na tyle, by być ślepy przez chwilę?
Co raz się zdarzyło, nigdy nie wraca.
Nie czekaj, nie szukaj, obserwuj i ufaj.
Cisza uważnych wynagradza.
(21.08.10r.)

...
Wpadłam do beczki z rumem,
by trzeźwym okiem spojrzeć na Świat.
Teraz już rozumiem.
Nie liczę godzin, nie pamiętam dat,
Prawie nic nie mówię.
Po co? Niech inni mówią.
Ja się pokołyszę w ten cudny takt.
(11.08.11r.)

“Cogito ergo sum”
Zaiste boska to właściwość nie manifestować swej obecności.
(19.02.12r.)
...
„Dom” pojemne słowo.   
Słowo śmietnik. 
Kojarzy się z powrotną drogą.
Dom jak wolność, to stan ducha?
Składzik? Luka?
Dom się ma, gdy sie go szuka?
Dom to Bóg w wersji nano.
(28.08.11r.)

...
Wdrapywałam się na dachy Świata,
a gdy już oczy nacieszyłam,
schodziłam niespiesznie na dół,
bo się za Wami stęskniłam.
(13.09.10r.)

„Peccatum originale”
Człowieku głodny, nie zaznasz nieba,
dopóki trawić Cię będzie potrzeba.
Moszczę się w swoich skromnych czterech wymiarach.
(07.05.12r.)
...
I’m kicking your heels,
I’m stealing your gloves.
I’m drinking your hot tea,
though I needn’t warm up.
I’m humming something stupid,
Something stupid called love”.
I’m doing all this,
Without buckling up.
(21.11.11r.)



Nad dachami miast płyną autostrady.

Pod powiekami burzy się życie.
Jeden za wszystkich, bo wszystko jest jednym,
i śmierć, jak kwiat w pełnym rozkwicie.
W żyłach rozpuścił się gwiezdny pył.
Ścieżki rozmył deszcz, nic nie szkodzi.
Ze mnie wypływa cały świat.
Ja jestem nerwem, impulsem, dniem narodzin.
Ja jestem kwiatem w pełnym rozkwicie.
(8 marca 2014r.)

Pamiętasz, poznaliśmy się w lecie.
Był taki piekny dzień,
mnie okalał brzozy cień.
Podszedłeś i zapytałeś mnie czy kocham Cię.
Ja roześmiałąm sie tylko.
Myślałam, ze jestes pomyłką.
Teraz juz wiem, że nie

I odpowiem Ci - tak, kocham cię.

(1997r.)



















Błędy naprawiaj za życia,
a wśród nich ten, który jest całością.
Błąd zapomnienia o tym, że tylko Bóg  istnieje.
A Bóg jest miłością.
(17.01.17 r.)
"Dziękuję"

Życie, w ciebie się wtulę,
przygarnij mnie do siebie otwarcie i czule.
Pogłaszcz po głowie, zanuć piosenkę,
wodząc dłońmi w powietrzu, z wdziękiem.
Nie musisz mnie zapewniać, nie musisz mnie ochraniać,
bo ja wiem, że z niczym nie muszę się zmagać.
Jestem.
Twardo i pewnie tutaj stoję,
patrzę przed siebie ze spokojem.
Ta podróż to moja droga, moja wybranka.
Przyznaję, uwiodła mnie jej fikuśna falbanka.
Lecz gdy po dzikim tańcu ucichnie muzyka,
W Ciebie się wtopię i w wieczności znikam.
(13.01.17 r.)