A ja chcę się sprzedać.
Za darmo oddać,
poświecić i zgasnąć.
Weź mnie, proszę!
Postaw gdzie chcesz,
I patrz jak marnieję, jak więdnę.
Kurczę się od samej myśli,
że mnie pożądasz i mną zarządzasz.
I masz moje przyzwolenie.
Niech się stanie.
Niech stanie się to co od miliona
Lat wkoło się kręci.
Niech każda z nas z głodu skona,
Bo za to ludzie stają się święci.
Ciebie wołam, do ciebie krzyczę,
Powstań! Przybądź!
Piękna i mocna.
Ty co gwiazdom mówisz dobranoc,
I czasem mnie za rękę prowadzisz.
Ty co mówisz gdy śpię.
I tańczysz, gdy ja mam nogi z soli.
Ty co wiesz jaki jest sens,
I gdzie kończy się łańcuch niewoli.
Co mi jesteś przyrodzona, a jednak zabrana.
Ty co tworzysz z pajęczyn utkane piosenki.
Przybądź, wołam. Daj mi żyć. Ukochaj mnie w swojej pamięci.
30.11.2017
czwartek, 30 listopada 2017
czwartek, 23 marca 2017
czwartek, 9 lutego 2017
Poczuj się ze mną bezpiecznie,
poczuj jak bardzo Cię kocham,
poczuj jak patrzę na Ciebie,
nie wstydzę się, nie winię, nie rozliczam.
Jesteśmy tym samym, jesteśmy jednością,
więc nie mogę podzielić się z Tobą niczym, poza miłością.
Nie usłyszysz z mych ust słowa nagany,
nie odczujesz myśli skrzywionych.
Dam Ci wszystko, bo niczego mi nie brakuje,
i poznasz jaką obfitością Ty sam jesteś.
Przyjdź utulić się w moich ramionach,
Siło, co nie znasz ograniczeń i czasu.
Znajdziesz mnie pośród hałasu,
w wieczności co była, jest i będzie między dźwiękami.
Jam jest Prawda, co stoi przed Tobą,
zamglona oparami niewyraźnych obrazów.
Mgła zawsze opada, lecz nie musisz czekać, aż zmieni się pogoda.
Siło, co nie znasz ograniczeń, Ty jesteś nagrodą.
(09.02.17 r.)
poczuj jak bardzo Cię kocham,
poczuj jak patrzę na Ciebie,
nie wstydzę się, nie winię, nie rozliczam.
Jesteśmy tym samym, jesteśmy jednością,
więc nie mogę podzielić się z Tobą niczym, poza miłością.
Nie usłyszysz z mych ust słowa nagany,
nie odczujesz myśli skrzywionych.
Dam Ci wszystko, bo niczego mi nie brakuje,
i poznasz jaką obfitością Ty sam jesteś.
Przyjdź utulić się w moich ramionach,
Siło, co nie znasz ograniczeń i czasu.
Znajdziesz mnie pośród hałasu,
w wieczności co była, jest i będzie między dźwiękami.
Jam jest Prawda, co stoi przed Tobą,
zamglona oparami niewyraźnych obrazów.
Mgła zawsze opada, lecz nie musisz czekać, aż zmieni się pogoda.
Siło, co nie znasz ograniczeń, Ty jesteś nagrodą.
(09.02.17 r.)
Wiosna
Spring
is humming, spring is coming. You can’t stop her when she’s
calling.
Na świat wystawiam
nagie tkanki.
Uwielbiam
poranki.
(01.05.11r.)
“Libertas
inaestimabilis res est”
I
spadł deszcz na suchą jak pustyni piasek skórę.
Obudził
ją po wyczekiwanym długim śnie.
Z
kurzu zaprzeszłych dni obmył czule,
bo
wszystko względne, jak i czas,
o
czym ona wie.
Usiana
bruzdami ziemia się wygładziła.
A
przecież wystarczyłaby odrobina wody.
Chociaż
i tak o opadach zadecydowała jakaś dziwna siła.
Zakwitły
ogrody.
(17.07.10r.)
...
Hebanowe
włosy Królowej Krótkich Nocy,
wplątane
w pulsujące ciało.
Mantry
swoje nucą zielone kłosy.
Co
było zbyt ciężkie uleciało.
Tego
roku żniwa nie doczekały ciepłego miesiąca.
Gonię
ją wśród gęstych traw,
które
zdają się nie mieć początku ani końca.
Bo
tu się zbiera kosze pełne prawd.
(05.04.10r.)
...
Noc
spieczone słońcem usypia umysły.
Coraz
ciszej i ciszej.
Wokół
tylko ciemności muzyka,
kołysze
podrażnione zmysły.
Granat
nieba spada na głowę,
wraz
z nim malutkie świetliki.
Z
nami zasypia miasto,
gasną
ostatnie płomyki.
Rozpływa
się świat w krainie czarów,
Rozmywa
się rzeczywistość.
Wszystko
nabiera innych rozmiarów,
kot
staje się lwem i odwrotnie.
Uwalniają
się myśli, uciekają i marzenia,
wreszcie
jestem wolnym człowiekiem.
Znikają
grzechy, znikają przewinienia,
zelżały
pęta dnia...
...Płynę
pierzastą łodzią,
wśród
oceanu nieskończnego błękitu.
Moimi
drogowskazaim gwiazdy,
wiatry
mi sprzyjają.
Płynę
do celu, którego nie znam,
lecz
podróż moją nagrodą.
Jak
dzielny kapitan trzymam ster swego okrętu,
otoczona
nieznaną wodą.
(28.05.05r.)
...
Sierść
na plecach mi się jeży,
bo
pod skórą stado zwierzy.
Niespokojni,
wciąż niewinni,
wolni
dzicy wojownicy.
(12.10.12r.)
...
Szeptem
zdobywaj.
Nie
krzykiem, natarciem,
lecz
cichą rozmową mnie głaszcz.
Niech
głos Twój kojący,
będzie
jak prosta,
niech
końca, początku mu brak.
I
pewny bądź mówiąc,
i
nie przestawaj,
nawet
gdy milczę, bo to znak,
że
słucham, uważam,
przestaję
się bronić,
bo
pozwalam szeptać Ci tak.
(29.08.11r.)
Lato
Summer squeezes
harvest hard, in June youth needs no guard.
…
Babie lato i rosa,
wlazły
mi do nosa.
Więc
smarkam lekkimi snami,
sukienkami,
szminkami, miłostkami.
(06.05.11r.)
...
W
tubylczym pląsie,
rozanielone
białogłowe,
z
szeptów swych uwiły wieńce,
co
przez wiatr niesione.
„Dobra
noc przytuli i zatrze znamiona,
bo
Matka nie odrzuci, gdy dziecię woła.
Dobra
noc przytuli i zatrze znamiona,
bo
matka nie odrzuci, gdy dziecię woła”.
(21.06.12r.)
„Vita
Citro sinense est”
Spływa
po brodzie, kapie na ręce.
Gęstą
krew tłoczy zdyszane serce.
Przez
grube zwoje, niewidoczne powłoki,
wgryzam
się w najsłodsze Twoje soki.
(17.06.12r.)
„Carpie
zjem (z czekoladą)”
Usta
pełne mam słodyczy,
takam
twarda w swej miękkości.
Żąda,
nagli – niechaj krzyczy!
Jam
zastała w obecności.
(26.05.12r.)
...
Nieba
łan w ogniu stoi.
Po
strunie spływa gęsta chwila,
co,
czy to krok czy mila,
żar
ugasi.
(18.09.11r.)
...
Jam
naczynie co napełnić się nie może.
Co
pod ręką masz, wlej we mnie Boże.
(05.08.11r.)
„Fide
et amore”
W
mojej ciasnej głowie zduszony początek i koniec.
Poza
jej rozmiarem, nad nieogarnionym obszarem, unosi się magia.
(30.06.12r.)
...
Zapada
zmrok, przychodzi chłód.
Nad
głową sen zamyka muślinowe płatki.
Szept
stu mórz, ruch astralnych ciał.
Bezkształtne
cienie, granatowe zagadki.
Puchawce
– dmuchawce, próżniowy stan,
mleczne
po bezdrożach spacery.
Intymne
z drugim ja sam na sam.
Kloszardowe gwiezdne
podróże.
(25.03.10r.)
Jesień
Fall is hunting,
she’s a thief. She will leave you one dry leaf.
…
Zamknij drzwi.
W przeciągu drzewa
gubią liście,
i
czarujące niegdyś
korony,
stają
się jakieś takie zbyt oczywiste.
(17.10.10r.)
...
W
bawełnianą do kostek koszulę wtulona,
co
od zawsze wraz ze mną rośnie,
z
naparem w dłoni obserwuję,
cóż
wyczynia pogoda rozstrojona.
Doświadczone
słoty, chłody przenikliwe,
młode
burze, babie lato,
silą
się, prężą, zapamiętale wiją, po tylko by być przez chwilę.
I
tak się zastanawiam,
czy
w oczach postronnego obserwatora wyglądamy równie zabawnie,
zmagając
się do czasu, kiedy każdy z nas, o co walczył bez opieki zostawia.
(09.05.10r.)
...
Postawiłeś
przede mną drzewo,
a
na nim klucze,
jeden
dziwniejszy od drugiego.
Okrutne
są Twoje zabawy.
Ene due rike fake.
Torba borba ósme smake.
Eus deus kosmateus,
i morele baks.
Deus eus złośliweus.
Torba borba homo trąba.
Ene due Bóg ma rułe,
a
fake
wieczny pax.
(02.09.10r.)
…
Nie
popędzaj mnie.
Na
dnie czarnego oka,
utknął
atom przegrzany.
Chaotyczna
kuleczka,
dziko
obija się o ściany,
Nastała
cisza.
Ulicą
Krakowską sunie szczupła, niewysoka,
jednooka
czarnooka.
(15.10.10r.)
„A
fructibs eorum cognoscetis eos”
Wkładałam
na siebie tysiące skór.
Wszystko
– pusty zbiór.
(18.12.11r.)
...
Kto
czyta, tekst tworzy,
jak
patrzy, tak widzi.
My
ludzie chorzy,
namacalni
a nieprawdziwi.
(21.05.12r.)
...
Zarośnięte
totemami,
betonowe
origami.
Hetero
i homo,
super
size łono.
(01.08.11r.)
...
Próżno
szuka próżne oko,
Opróżnione
wszystko to, co za wysoko.
(15.03.11r.)
...
Świetlane
sekundy, świetlne wieki.
Uszy
zalane złotem,
kurzem
sklejone powieki.
Zmiennocieplność
zmiennych ciał.
(05.12.10r.)
„Kilimandżaro”
Cholera
znowu chybiłam!
Już
myślałam, że z popiołów diament wyłuszczyłam,
a
tu zwykle szkiełko, co chwilę pobłyszczało.
Mało
mi! Mało mi! Mało!
Jestem
w końcu Kilimandżaro.
Niby
taka sobie górka, a można stać się jej ofiarą.
Powinnam
umieszczać tablice z ostrzeżeniem:
„Uwaga
grozi śmiertelnym porażeniem”.
Jakaś
jałowa epoka.
Wymyśliły
sobie panny rycerza i smoka,
a
tu niestety same spłoszone strusie,
własnoręcznie
wykastrowane przez nadgorliwe mamusie.
Bardzo
mi przykro kochane ptaszęta,
ale
nie będę udawać, żem bardziej niż w rzeczywistości
niedorozwinięta.
Skoro
mała ja jestem zbyt dużym wyzwaniem,
energię
swą skieruję na alternatywy szukanie.
(14.12.09r.)
Winter
Winter
freezes the warmest heart, what she touches is torn apart.
...
Na
otwartej przestrzeni, w otwartym czasie,
stado
rozpasanych myśli się pasie.
(03.05.11r.)
...
Wewnątrz
płynne mam bezmiary,
czarne
dziury, białe szpary.
Są
pustynne zakamarki,
kwarki,
karły i kwazary.
(09.06.11r.)
„Ab
ovo ad ovo”
Odkleiłam
się od Świata.
Spadając
w niepewność,
uświadamiam
sobie,
że
przecież potrafię latać.
(21.03.12.)
...
Niebieskim
ptakom, niebieskie sny.
Od
nich wara!
Wiara
– przywara, ale skrzydłom daje zryw.
Z
ptasich głów wyrwane żywcem słowa,
nieznośnie
lekki tkają byt,
w
który czasem zapętli się noga,
gdy
stąpa nieuważnie zbyt.
(26.02.11r.)
...
Po
co Ci te przyrosty?
Odkręcę
śrubki, zbędne człony,
byś
był nowonarodzony.
Lekki
i prosty.
(10.03.12r.)
„A.C.
Caecus”
Czy
słyszysz tę ciszę, co Ziemią kołysze,
leniwie
w palach obraca?
Czy
widzisz na tyle, by być ślepy przez chwilę?
Co
raz się zdarzyło, nigdy nie wraca.
Nie
czekaj, nie szukaj, obserwuj i ufaj.
Cisza
uważnych wynagradza.
(21.08.10r.)
...
Wpadłam
do beczki z rumem,
by
trzeźwym okiem spojrzeć na Świat.
Teraz
już rozumiem.
Nie
liczę godzin, nie pamiętam dat,
Prawie
nic nie mówię.
Po
co? Niech inni mówią.
Ja
się pokołyszę w ten cudny takt.
(11.08.11r.)
“Cogito
ergo sum”
Zaiste
boska to właściwość nie manifestować swej obecności.
(19.02.12r.)
...
„Dom”
pojemne słowo.
Słowo
śmietnik.
Kojarzy
się z powrotną drogą.
Dom
jak wolność, to stan ducha?
Składzik?
Luka?
Dom
się ma, gdy sie go szuka?
Dom
to Bóg w wersji nano.
(28.08.11r.)
...
Wdrapywałam
się na dachy Świata,
a
gdy już oczy nacieszyłam,
schodziłam
niespiesznie na dół,
bo
się za Wami stęskniłam.
(13.09.10r.)
„Peccatum
originale”
Człowieku
głodny, nie zaznasz nieba,
dopóki
trawić Cię będzie potrzeba.
Moszczę
się w swoich skromnych czterech wymiarach.
(07.05.12r.)
...
I’m kicking your
heels,
I’m stealing your
gloves.
I’m drinking your hot
tea,
though I needn’t warm
up.
I’m humming something
stupid,
“Something
stupid called love”.
I’m doing all this,
Without buckling up.
(21.11.11r.)
…
Nad
dachami miast płyną autostrady.
Pod
powiekami burzy się życie.
Jeden
za wszystkich, bo wszystko jest jednym,
i
śmierć, jak kwiat w pełnym rozkwicie.
W
żyłach rozpuścił się gwiezdny pył.
Ścieżki
rozmył deszcz, nic nie szkodzi.
Ze
mnie wypływa cały świat.
Ja
jestem nerwem, impulsem, dniem narodzin.
Ja
jestem kwiatem w pełnym rozkwicie.
(8
marca 2014r.)
Pamiętasz, poznaliśmy
się w lecie.
Był taki piekny dzień,
mnie okalał brzozy
cień.
Podszedłeś i zapytałeś
mnie czy kocham Cię.
Ja roześmiałąm sie
tylko.
Myślałam, ze jestes
pomyłką.
Teraz juz wiem, że
nie
I odpowiem Ci - tak, kocham cię.
(1997r.)
"Dziękuję"
Życie, w ciebie się wtulę,
przygarnij mnie do siebie otwarcie i czule.
Pogłaszcz po głowie, zanuć piosenkę,
wodząc dłońmi w powietrzu, z wdziękiem.
Nie musisz mnie zapewniać, nie musisz mnie ochraniać,
bo ja wiem, że z niczym nie muszę się zmagać.
Jestem.
Twardo i pewnie tutaj stoję,
patrzę przed siebie ze spokojem.
Ta podróż to moja droga, moja wybranka.
Przyznaję, uwiodła mnie jej fikuśna falbanka.
Lecz gdy po dzikim tańcu ucichnie muzyka,
W Ciebie się wtopię i w wieczności znikam.
(13.01.17 r.)
Życie, w ciebie się wtulę,
przygarnij mnie do siebie otwarcie i czule.
Pogłaszcz po głowie, zanuć piosenkę,
wodząc dłońmi w powietrzu, z wdziękiem.
Nie musisz mnie zapewniać, nie musisz mnie ochraniać,
bo ja wiem, że z niczym nie muszę się zmagać.
Jestem.
Twardo i pewnie tutaj stoję,
patrzę przed siebie ze spokojem.
Ta podróż to moja droga, moja wybranka.
Przyznaję, uwiodła mnie jej fikuśna falbanka.
Lecz gdy po dzikim tańcu ucichnie muzyka,
W Ciebie się wtopię i w wieczności znikam.
(13.01.17 r.)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)